Wymuszała pieniądze od biznesmena
Kryminalni z komisariatu przy ul. Rostka rozwiązali zawiłą sprawę próby wymuszenia pieniędzy od biznesmena z Katowic. Mieszkająca w Bytomiu kobieta, przy współudziale swojego męża oraz znajomego, groziła przedsiębiorcy wysadzeniem w powietrze jego firmy i spaleniem remontowanego budynku. Podejrzanej o ten czyn kobiecie grozi do 10 lat więzienia.
Kryminalni z komisariatu przy ul. Rostka rozwiązali zawiłą sprawę próby wymuszenia pieniędzy od biznesmena z Katowic. Mieszkająca w Bytomiu kobieta, przy współudziale swojego męża oraz znajomego, groziła przedsiębiorcy wysadzeniem w powietrze jego firmy i spaleniem remontowanego budynku. Podejrzanej o ten czyn kobiecie grozi do 10 lat więzienia.
Kilka dni temu z pochodzącym z Katowic biznesmenem, za pośrednictwem wysyłanych mu na telefon komórkowy wiadomości SMS, skontaktowała się osoba, która grożąc wysadzeniem w powietrze jego firmy oraz spaleniem remontowanego przez jego zakład budynku, zażądała 20 tysięcy złotych. Szantażysta twierdził, że katowiczanin sprzątnął mu spod nosa intratny kontrakt na remont kamienicy i dlatego musi wyrównać mu stratę. Groził też, że w przypadku powiadomienia policji, zerwie jakiekolwiek pertraktacje, a jemu i jego rodzinie zgotuje piekło. Mężczyzna, obawiając się o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich, zgłosił się do policjantów z Komisariatu III, którzy od tej pory kierowali jego dalszym postępowaniem w kontaktach z szantażystą. Wkrótce, wykorzystując zdobyte metodami operacyjnymi informacje, kryminalni ustalili, że za całą sprawą szantażu stoi żona jednego z jego pracowników. Jak ustalili śledczy, pochodzących z Bytomia małżonków, jakiś czas temu biznesmen wsparł finansowo, co również jak się teraz okazuje było konsekwencją wprowadzenia go w błąd. Podający się wówczas przez telefon jako „kobra” mąż kobiety, sugerując, że jest mafiozem i bez najmniejszych skrupułów skrzywdzi kobietę oraz jej męża, wyłudził od niego 4 tysiące złotych. W fikcyjnym przekazaniu „kobrze” pieniędzy uczestniczyła żona szantażysty.
Tamto zdarzenie było jednak początkiem dalszego, najprawdopodobniej wymyślonego przez kobietę planu wymuszenia kolejnej, tym razem o wiele większej gotówki. Wiadomo, że to ona wysyłała SMS'y z groźbami, a kiedy przedsiębiorca zgodnie ze wskazówkami policjantów stanowczo domagał się spotkania, zatelefonował do niego obcy mężczyzna, który potwierdził żądanie 20 tysięcy złotych haraczu w zamian za „spokój”. Jak ustalono, w rozmowie tej swojego głosu, na prośbę kobiety „użyczył” jej kolega. I tym razem miała ona rolę pośredniej ofiary tego szantażu. Chcąc uwiarygodnić wymyśloną intrygę, kobieta nawet zraniła się w twarz, i z udawanym przerażeniem wmawiała biznesmenowi, że nachodzą ją jacyś bandyci, którzy wspomnieli, że szef jej męża ma przekazać im za jej pośrednictwem pieniądze, ale ona w ogóle nie wie o co chodzi.
Wkrótce kobieta, jej mąż i zamieszany w sprawę wspólnik, znaleźli się w rękach policjantów, którzy szczegółowo rozpracowali całą sprawę i zdobyli obciążające dowody. Wczoraj nadzorujący śledztwo prokurator oddał podejrzaną o próbę wymuszenia pieniędzy kobietę pod dozór policji i jednocześnie postanowił o wpłaceniu przez nią 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Za popełniony czyn grozi jej do 10 lat więzienia. W najbliższym czasie zostaną też podjęte decyzje w sprawie dalszego losu zamieszanych w sprawę wymuszenia pieniędzy męża kobiety oraz współdziałającego z nią kolegi.