Wiadomości

RABUŚ ZA KRATKAMI

Data publikacji 04.12.2008

Policjanci z Bytomia zatrzymali mężczyznę, który posługując się atrapą pistoletu kilkukrotnie rabował pieniądze z osiedlowych sklepików. Napadł również na firmę kredytową, której sam był klientem. Podczas ostatniego napadu, krewka sprzedawczyni broniąc się poturbowała go i pstryknęła w oczy gazem łzawiącym. Dzisiaj rabuś stanie przed Sądem Rejonowym w Bytomiu, który zadecyduje o jego dalszym losie. Za napady może spędzić w więzieniu nawet 12 lat.

Policjanci z Bytomia zatrzymali mężczyznę, który posługując się atrapą pistoletu kilkukrotnie rabował pieniądze z osiedlowych sklepików. Napadł również na firmę kredytową, której sam był klientem. Podczas ostatniego napadu, krewka sprzedawczyni broniąc się poturbowała go i pstryknęła w oczy gazem łzawiącym. Dzisiaj rabuś stanie przed Sądem Rejonowym w Bytomiu, który zadecyduje o jego dalszym losie. Za napady może spędzić w więzieniu nawet 12 lat.
Zatrzymanym jest będący od 19 lat na rencie inwalidzkiej mieszkaniec Bytomia. Pierwszego napadu 49-letni Marek C. dokonał na początku października br., kiedy to przy ulicy Jagiellońskiej zastraszył pracownicę oraz klientów firmy udzielającej kredyty i ukradł pieniądze. To jedyny napad, którego dokonał w ścisłym centrum miasta. Pozostałe próby napadów i rabunki miały miejsce w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Mężczyzna z kominiarką na twarzy i z przedmiotem przypominającym pistolet napadał na niewielkie sklepy spożywcze. Tą właśnie metodą posłużył się pięciokrotnie, terroryzując personel w sklepach przy ulicy Łużyckiej, Reja, Pułaskiego i Piłsudskiego. Pierwszy sklepowy napad nie został w ogóle zgłoszony policji i funkcjonariusze z bytomskiej komendy dowiedzieli się o nim w wyniku pracy operacyjnej. Napad ten zresztą nie powiódł się Markowi C. Został wówczas spłoszony głośnym krzykiem sprzedawczyni i włączonym alarmem. Uciekając w popłochu zgubił służący mu do przestępstwa plastikowy pistolet, więc podobny wkrótce kupił na targowisku. Ponieważ już trzy kolejne rabunki doszły do skutku, zachęcony takim obrotem sprawy Marek C. postanowił jeden ze sklepów ograbić powtórnie. Kiedy jednak pod koniec listopada, po blisko dwóch tygodniach od pierwszej napaści powrócił i ponowił atak, spotkał się z bardzo stanowczym oporem. Krewka sprzedawczyni broniąc się poturbowała go i pstryknęła mu w oczy gazem łzawiącym. Uciekający z miejsca przestępstwa Marek C. zgubił kominiarkę i plastikowy pistolet. Był to jego ostatni napad. Dwa dni później rozbójnika zatrzymali policjanci z powołanej w bytomskiej komendzie specgrupy do walki z przestępczością rozbójniczą. Kiedy funkcjonariusze weszli do jego mieszkania mężczyzna nawet nie stawiał oporu. Zaskoczony wizytą policjantów udawał, że o niczym nie wie. Podczas policyjnego przesłuchania przyznał się do wszystkich sześciu rozbojów. Tłumaczył się, że pieniądze były mu potrzebne do spłaty sporego zadłużenia za niezapłacony czynsz mieszkaniowy. Zaciągnął również kredyty, których nie był w stanie spłacić ze skromnej renty. Dzisiaj sędzia zadecyduje o dalszym losie zatrzymanego przestępcy. Za napady grozi mu nawet 12 lat więzienia.
 

Powrót na górę strony