Wiadomości

„Bombowy” żartowniś

Data publikacji 18.12.2008

Głupi żart wymyślony i zrealizowany podczas przerwy lekcyjnej, może kosztować 3 latami kary pozbawienia wolności. Skuteczni również w wykrywaniu sprawców takich czynów bytomscy kryminalni zatrzymali ucznia, który wywołał fałszywy alarm o podłożeniu bomby.

Głupi żart wymyślony i zrealizowany podczas przerwy lekcyjnej, może kosztować 3 latami kary pozbawienia wolności. Skuteczni również w wykrywaniu sprawców takich czynów bytomscy kryminalni zatrzymali ucznia, który wywołał fałszywy alarm o podłożeniu bomby.
Niedługo, bo ledwie przez dwa miesiące cieszył się z własnego „wyczynu” 18-letni Kamil P. - uczeń jednego z zespołu szkół w centrum Bytomia. Dokładnie 12 października tego roku 18-latek stojąc z kolegami na szkolnym korytarzu wpadł na pomysł, że można by nieco skrócić pobyt w szkole, najlepiej wywołując jakieś zamieszanie. Postanowił zatelefonować do sekretariatu i powiadomić, że w szkole jest bomba. Podekscytowany własna pomysłowością pobiegł do domu po telefon komórkowy, a żeby czasem nie zostać „namierzonym”, zainwestował 5 złotych w kartę startową do komórki. Na wszystko nie wystarczyło mu czasu, więc odczekał do kolejnej przerwy i około godziny 12:00 ponownie opuścił szkolne mury, by z pobliskiej bramy zatelefonować do sekretariatu swojej szkoły i zmutowanym głosem powiadomić o bombie. Teraz twierdzi, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że sygnał taki nigdy nie jest bagatelizowany. Cieszyło go, że z budynku trzeba było ewakuować wszystkich uczniów i pracowników, że w obrębie szkoły pojawiły się wozy służb ratunkowych i, że przez dwie godziny nie było lekcji. Nie myślał wówczas o tym, że i tak policjanci ustalą kim jest, potem stanie przed prokuratorem, zaś sąd może go skazać na 3 lata więzienia, będzie trzeba ponieść koszty przeprowadzonej akcji, stracone lekcje i tak trzeba nadrobić, a koledzy, którzy tak cieszyli się z tego głupiego pomysłu pomogą funkcjonariuszom w dotarciu do prawdy. Na refleksję za późno, teraz o losie 18-letniego Kamila P. z Bytomia zadecyduje prokurator.
 

Powrót na górę strony