Pijany wracał z przedszkolakami
Pijany pojechał samochodem po synów do przedszkola. Wracając z powrotem do domu, na prostej drodze stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Nie mogąc ruszyć uszkodzonym autem wezwał pomoc drogową, ale wcześniej przyjechał radiowóz. Za narażenie synów na niebezpieczeństwo może trafić do więzienia nawet na 5 lat.
Pijany pojechał samochodem po synów do przedszkola. Wracając z powrotem do domu, na prostej drodze stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Nie mogąc ruszyć uszkodzonym autem wezwał pomoc drogową, ale wcześniej przyjechał radiowóz. Za narażenie synów na niebezpieczeństwo może trafić do więzienia nawet na 5 lat.
Wczoraj po południu policjantów z komisariatu w Bytomiu – Miechowicach wezwano na ulicę Daleką. Tam na krótkim, prostym odcinku drogi doszło do kolizji. 35-letni kierowca opla vectry uderzył w drzewo uszkadzając samochód na tyle poważnie, że nie był w stanie samodzielnie stamtąd odjechać. Zatelefonował po pomoc drogową i spokojnie czekał na miejscu. Zdarzenie widzieli przechodnie i powiadomili dyżurnego miejscowego komisariatu. Kiedy w chwilę później na miejscu pojawił się patrol okazało się, że kierowca jest pijany, a w samochodzie siedzą jego dwaj synowie w wieku 4 i 6 lat. Ich 35-letni ojciec miał 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, i jak ustalono z synami wracał z … przedszkola, skąd zabrał ich kilkanaście minut wcześniej. Szczęśliwie chłopcom w wyniku pijanego rajdu taty zakończonego zderzeniem samochodu z drzewem nic się nie stało. Do czasu, kiedy odebrała ich matka, przedszkolakami zaopiekowali się policjanci, natomiast pijany 35-latek trafił do policyjnego aresztu. Dzisiaj stanie przed prokuratorem, który zadecyduje o jego dalszym losie. Za samą jazdę w stanie nietrzeźwym grożą mu 2 lata, natomiast za narażenie synów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia może trafić za kratki nawet na 5 lat.