Trzymał się wózka
Pijany 34-latek za podporę chroniącą go przed upadkiem miał wózek z 2,5-letnią córką w środku. Przypadkowy przechodzień widząc chwiejącego się na krawędzi ruchliwej jezdni i torowiska tramwajowego nietrzeźwego „opiekuna”, zatelefonował na policję. Mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień, a dziewczynkę oddano pod opiekę matki.
Pijany 34-latek za podporę chroniącą go przed upadkiem miał wózek z 2,5-letnią córką w środku. Przypadkowy przechodzień widząc chwiejącego się na krawędzi ruchliwej jezdni i torowiska tramwajowego nietrzeźwego „opiekuna”, zatelefonował na policję. Mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień, a dziewczynkę oddano pod opiekę matki.
Wczoraj wieczorem przy ulicy Zabrzańskiej policjanci zatrzymali 34-letniego mieszkańca Bytomia, który był tak pijany, że ledwo stojąc na nogach podpierał się wózkiem dziecięcym. Przypadkowy przechodzień widząc to, że w wózku znajduje się mała dziewczynka, a prowadzący go mężczyzna chwiejąc się chodzi pomiędzy jezdnią i torowiskiem tramwajowym, powiadomił o tym dyżurnego z komisariatu w Bytomiu – Szombierkach. Policjanci, którzy w chwilę później byli na miejscu ustalili, że znajdująca się w wózku 2,5-letnia dziewczynka znajduje się pod „opieką” swojego ojca, w organizmie którego stwierdzili 3,4 promila alkoholu. Pijany tatuś w swoim zachowaniu nie widział niczego złego, bełkocząc, przekonywał policjantów, że jest absolutnie trzeźwy. Noc spędził w izbie wytrzeźwień, a wkrótce o jego dalszym losie zadecyduje prokurator. Narażenie córki na niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia może dla niego oznaczać nawet 5-letni pobyt za kratkami. Dziewczynkę policjanci oddali pod opiekę jej matki, która w czasie, gdy ojciec dziecka spożywał alkohol była w pracy i o tym, że jej córka mogła być w niebezpieczeństwie dowiedziała się dopiero w komisariacie.