Balkon i zaspa powstrzymały ich przed dalszą jazdą
Jeden wjechał w zaspę, drugi auto brata rozbił o balkon. Obaj zatrzymani przez bytomskich policjantów pijani kierowcy „wydmuchali” ponad dwa promile alkoholu. Prosto z drogi trafili do policyjnego aresztu, a już wkrótce o ich dalszym losie zadecyduje prokurator i sąd. Za jazdę w stanie nietrzeźwości mogą trafić do więzienia.
Jeden wjechał w zaspę, drugi auto brata rozbił o balkon. Obaj zatrzymani przez bytomskich policjantów pijani kierowcy „wydmuchali” ponad dwa promile alkoholu. Prosto z drogi trafili do policyjnego aresztu, a już wkrótce o ich dalszym losie zadecyduje prokurator i sąd. Za jazdę w stanie nietrzeźwości mogą trafić do więzienia.
Około północy przy ulicy Oświęcimskiej „drogówka” zatrzymała 22-letniego kierowcę fiata uno, który według relacji świadków w podwórku kamienicy rozbił samochód uderzając nim w elewację budynku. Jak ustalono, wcześniej nie mający prawa jazdy 22-latek pił alkohol ze swoim bratem, a kiedy doszło do sprzeczki, zabrał kluczyki z jego samochodu, wsiadł do środka i otwarł sobie kolejne piwo. Gdy po chwili zrobiło mu się chłodno, uruchomił silnik, by tym sposobem nieco ogrzać kabinę i wówczas pozostawiony na biegu fiat ruszył, uderzając z impetem w balkon budynku. Wezwani na miejsce funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości młodzieńca, stwierdzając, że w wydychanym przez niego powietrzu znajdują się ponad 2 promile alkoholu. Ustalili też, że mężczyzna w ubiegłym roku został skazany przez bytomski sąd na pół roku więzienia za jazdę motorowerem w stanie nietrzeźwości. Wykonanie tej kary sędzia warunkowo zawiesił. Teraz konsekwencją złamania postanowień sądu może być nawet 3 lata odsiadki.
W południe natomiast, policjanci z komisariatu w Bytomiu – Miechowicach zostali wezwani przez pracowników ochrony hipermarketu przy ul. Jeziorańskiego, którzy zauważyli fiata seicento tkwiącego w zaspie śniegu, a w nim pijanego mężczyznę. Mający prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie 36-letni bytomianin wjechał na parking sklepu, a próbując wydostać się z niego, dosłownie wbił się w stertę śniegu. Jego „wyczyn” spowodował, że na chwilę utknął w zaspie, natomiast na kilkanaście następnych godzin w policyjnym areszcie, skąd po wytrzeźwieniu zostanie doprowadzony do prokuratury. Mężczyzna przynajmniej na jakiś czas straci zatrzymane mu przez funkcjonariuszy prawo jazdy, do tego grozi mu wysoka grzywna, a nawet 2 lata więzienia.